piątek, 13 marca 2020

Pierwszy post po latach - czyli co tam u mnie i jak ta historia miała się zakończyć?

Cześć!

Powroty na strony lub miejsca, gdzie kiedyś spędzało się praktycznie całe dnie zawsze są dziwne. Z jednej strony od dłuższego czasu myślałam nad postem w tym stylu; bardzo często powracam do wspominania dawnych czasów i osób, z którymi kiedyś nawiązywało się takie super kontakty. Z drugiej były też myśli w stylu: "Każdy ma swoje dorosłe życie i raczej nikt już o tym blogu nie pamięta". Możliwe, że to kolejny z przykładów mojego overthinkingu, gdzie wmawiam sobie za dużo przez moje tragic backstory. Ostrzegam, takich angielskich wtyków będzie sporo, skończyłam na anglistyce. xD 

W każdym razie - postanowiłam po dłuższym namyśle, że zrobię taki post wyjaśniający jak ta historia miała się zakończyć. Jak dobrze wiecie (albo i [pewnie] nie), swoje opowiadanie dokładnie rozplanowywałam od początku do końca. Miałam pomysły na kolejne sagi, wizję zakończenia (poniekąd szczęśliwego; I'm a weak bitch, nie umiem ranić ludzi finałami, byłabym dobrą mangaką do shonenów xD) istniała praktycznie od pierwszych rozdziałów. A jednak opowiadanie nigdy nie doszło do końca. Dlaczego? Cóż, przyczyn jest kilka.
1. Brak czasu. Wiem, że jest to bardzo głupia wymówka, ale w momencie kiedy powstawały ostatnie dostępne na blogu rozdziały, ja szykowałam się do pójścia do liceum. Miałam na głowie egzaminy gimnazjalne, a później naukę w szkole średniej, gdzie jednak już nikt nikogo po główce nie głaska... a przynajmniej nie aż tak jak w gimnazjum. Ponadto, miałam ogromne problemy z alienowaniem się w związku z tym, co spotkało mnie w poprzedniej szkole (takie tam gnębienie przez które stałam się aspołecznym edgelordem), co jednocześnie przekładało się na mój ponury nastrój i brak weny, pisanie na siłę o szczęśliwych momentach, samej nie będąc szczęśliwą.
2. Za dużo pomysłów. Tyczy się to zarówno tego opowiadania, jak i innych uniwersów. W czasie, kiedy pisałam fanfica do FT, bardzo wciągnęłam się w chociażby "Shingeki no Kyojin", do którego także próbowałam coś pisać. Do tego dochodziły pomysły na sub-uniwersa do "Fairy Tail" oraz shitposty wrzucane na Pojebanolandię (ten humor dalej mi został btw, trza było wziąć się za commentary, a nie ;-;). W przypadku tego opowiadania było to o tyle krzywdzące, że miałam wenę na opisywanie wydarzeń o kilka(naście) rozdziałów wprzód. To, co powinno być "pomiędzy" niezbyt mnie interesowało.
3. Brak zainteresowania "Fairy Tail". Krótko przed odejściem z blogosfery denerwowało mnie to, co działo się we właściwej serii. Miałam wrażenie, że FT skupia się coraz bardziej na cyckach i oklepanych motywach (aczkolwiek z perspektywy czasu przyznaję, że swoje scenkowe perełki wciąż ma). W końcu przestałam czytać mangę, przestała ona być dla mnie tym samym, za co ją polubiłam na samym początku. To z kolei przechodzi do kolejnego powodu...
4. Idąca do przodu fabuła oryginału. Kiedy zaczynałam fanfiction, była końcówka roku 2012, a w mandze FT dopiero zaczynał się okres turnieju. Nie było jeszcze wieści o Tartarosie chociażby, stąd pozwoliłam je sobie "dopowiedzieć". Miałam taki czas, kiedy chciałam wrócić do historii, jednak demotywowało mnie obalenie moich pomysłów...? xD Fakt, że jeżeli ktoś jeszcze odkryje tę historię to nie będzie zainteresowany, tzw. fake news.
5. Wykruszające się community. Wiele blogów, które uwielbiałam, zawiesiło działalność/zakończyło ją. 

TL;DR: Tłumaczę się z tego, dlaczego przestałam pisać. xD W każdym razie, nie licząc informacji o powrocie (który się nie stał), mój ostatni post rozdziałowy zamieściłam 6 sierpnia 2013 roku, czyli ponad sześć lat temu. Co się zmieniło u mnie przez ten czas?

Cóż, obecnie mam 21 lat i jestem na drugim roku studiów! Poszłam na filologię angielską i moim planem na życie jest zostanie tłumaczką. W czasie liceum bawiłam się w tłumaczenie anime; co prawda już tego nie robię (z osobistych względów), jednak samo tłumaczenie pokochałam tak bardzo, że chcę zajmować się nim na poważnie. Powinnam być na trzecim roku, niestety w międzyczasie zaliczyłam nieudany rok w Poznaniu (z pozdrowieniami dla Yashy jeśli to czyta!). Było trochę smutku i deprechy, ale teraz już jest lepiej. O wiele lepiej. No, pomijając codzienne dojazdy autobusem - cytując AWięca, jestem w jedenastym kręgu Danteńskiego Piekła.

Przejdę jednak do głównego punktu tego postu, czyli - co dokładnie miało się jeszcze tutaj zadziać? Ano, kilka rzeczy. Przede wszystkim mam w folderze sporo rozpoczętych one-shotów, które ostatecznie nigdy światła dziennego nie ujrzały. O ile dobrze pamiętam, moje one-shoty nie były jakoś ściśle powiązane z główną historią bloga. W planach były zatem:
 > "Tułaczka Lodowego Maga" - czyli opowiadanie o Grayu, jego przeszłości oraz przemyśleniach na temat swoich obecnych przyjaciół. Szczerze to nie mam pojęcia, czemu tego nie opublikowałam. xD Całkiem sporo tekstu tu jest. 
  > "Wodna Bitwa... w innym tego słowa znaczeniu" - to miało być nawiązanie do jednej z konkurencji podczas turnieju, w której pojedyncze reprezentantki każdej drużyny miały walczyć ze sobą w wodnej bańce. Nie jestem do końca pewna, dlaczego akurat ta konkurencja zbulwersowała mnie na tyle, że chciałam z niej zrobić parodię. xD 
  > "Koniec Wielkiego Pisarza" - tutaj miała być moja wersja historii Levy. W "Fairy Tail" było wiele postaci, które miały olbrzymi potencjał fabularny i które pozostały w siatce niewykorzystanych. We właściwym opowiadaniu za cel obrałam sobie Juvię (do czego jeszcze wrócę). Tutaj chciałam przedstawić mój pomysł na przeszłość Levy oraz powody, dla których wstąpiła do gildii magów. 

W historii właściwej miałam zaplanowane jeszcze dwie sagi: Sagę Mroku oraz Sagę Gwiazd. Saga Mroku poniekąd się rozpoczęła, ponieważ zdążyłam opublikować kilka pierwszych rozdziałów. Saga Gwiazd miała być ostatnią, zamykającą moją wizję na kontynuację FT. A więc... zaczynajmy! (?)

Saga Mroku (nota bene, nie miałam wtedy jeszcze pomysłu na nazwę xD):
 > Oryginalnie miała liczyć piętnaście rozdziałów. 
 > Ponownie "wielką złą" miała być Mara. Dla tych, którzy nie pamiętają: Mara była w mojej historii starszą o rok siostrą Juvii, która zeszła na ścieżkę zła i wstąpiła do mrocznej gildii. Juvia jest chyba moją ukochaną postacią spośród wszystkich w "Fairy Tail" i szczerze mówiąc, tylko jej losy obecnie śledzę, już po zakończeniu właściwej mangi. Sama GruVia jest moją ulubioną parą, do czego dłuuuugo się nie przyznawałam... Znaczy, mówiłam że ich lubię, ale jakaś część mnie wstydziła się do mojego faworyzowania przyznać. xD Podobnie mam z SasuSaku albo z EreMiką, czyli parami, gdzie to dziewczyna jest długi czas zaangażowana/zakochana, a chłopak ma jakieś edgy backstory lub po prostu jest edgelordem. Generalnie chodzi mi po prostu o takie związki, gdzie zaczyna się głupkowato, a uczucie/dojrzałość przychodzą z czasem. Wszystkie te pary w fandomach były bardzo hejtowane i możliwe, że stąd miałam "blokadę" z chwaleniem się swoim gustem. Wracając do tematu: Juvia nie miała rozwiniętej przeszłości. Wiemy jedynie, że wychowywała się w sierocińcu i miała chłopaka, który ją rzucił bo była zbyt ponura + unosił się za nią wieczny deszcz, który zniknął wraz z pojawieniem się Graya i wstąpieniem do gildii. Byłam troszeczkę biased, postanawiając dać jej zarówno porządne backstory, jak i powiązanie z "wielkim złym". Z perspektywy czasu widzę, że bardzo nadużyłam wizerunku Mary. Mara była antagonistką w dwóch pierwszych sagach i w tej także miała się pojawić, jeszcze bardziej wk****ona niż wcześniej. W prologu, który zresztą już jest, została zainfekowana fiolkami z substancjami wzmacniającymi siłę fizyczną i magiczną (i robiącą jej jeszcze większe wsiu-bzdiu w głowie).
 > Napomnę o Amandzie, czyli kolejnej postaci OC z początków opowiadania. Amanda była towarzyszką Mary; wcześniej bezdomną dziewczynką, która została przygarnięta do mrocznej gildii, gdzie nauczyła się Magii Koszmarów. Przyznaję bez bicia - wygląd Amandy zgapiłam od Alicji z "Alice Madness Returns". XD Historię jednak dostała już własną. Jeszcze przy okazji nowej sagi, Mara miała dostać redesign, który strasznie przypominał Mileenę z MK9 (z racji że wręcz pokochałam jej design). 
 > Żałuję trochę, że zabiłam Lyona. A raczej tego jak go traktowałam. Pisząc to opowiadanie, miałam 14-15 lat i dopiero wchodziłam w świat A&M. Jak wspomniałam, GruVia to moje OTP, a ja wkurzałam się że Lyon wchodzi z butami między nich. Dzisiaj jestem już dorosłą babką i wiem, że nie ma co nienawidzić aż tak postaci, która i tak jest wrzucona między parkę jako comic relief. Bruh, poza tym nie miałam innych powodów, by go aż tak nie lubić. Jest mi strasznie głupio za takie zachowanie wobec tej postaci. Aczkolwiek tak, był głupią Lamą. Dobry mag chociaż chuj. 
 > W planach miałam rozdział z balem w gildii, który jednak gdzieś zaginął. Serio. xD Ostatni opublikowany jest przed, a w folderze bloggera jest rozpoczęty następny. Anywaaaays... Bal miał być spokojny do czasu pojawienia się Raven Tail z Marą na czele. Walka skończyła się wraz z ryknięciem smoka. Cała saga zresztą polegać miała głównie na odkrywaniu tajemnicy smoków, z racji że RT mieli w swojej kwaterze pojmany egzemplarz i usiłowali schwytać pozostałą piątkę.  Za tym wszystkim stoi także wzruszające backstory Zerefa i Mavis, którzy mieli być ściśle powiązani z dwoma smokami (Acnologią oraz "Białym Smokiem" przetrzymywanym przez RT). Przez to nie mogli odejść na drugą stronę.
 > Kagura i Zeref mieli być głównie "tymi edgy postaciami, które są gdzieś w tle i planują zagładę". No... Zeref podróżował sobie sam z Acnologią, a Kagura po prostu chciała zabić Jellala, który - przypomnę - został wskazany jako morderca jej brata. To wszystko było planem Minervy z Sabertooth, która chciała pozbyć się gildii Jellala w białych rękawiczkach. Zeref ostatecznie zostaje znaleziony przez mistrza RT. 
 > RT po raz kolejny atakuje FT i znika w podobnych okolicznościach. Nasi główni bohaterowie zostają wysłani do kwatery RT z zamiarem powstrzymania złowrogich planów. W międzyczasie, oczywiście, musiałam wtrącić do nich Juvię, coby mogła się raz jeszcze zmierzyć z Marą. Przed rozdzieleniem się w kwaterze chciałam dać pocałunek Graya i Juvii, która miała być świadoma tego że z walki (być może) żywa już nie wyjdzie. BUT ICH SCENY W MANDZE TO FEEEEEEELS, chociaż dalej nie są razem. :') I'm still waiting, it's been 7 years ffs.
 > Lucy miała umrzeć podczas walki z Flare, dosłownie kończąc z nożem wbitym w plecy. Ciało miał znaleźć Natsu, dodatkowo się wściekając i ruszając na ostateczną walkę z Ivanem, mistrzem RT. Natsu pokonuje Ivana oraz zabija smoki, tym samym uwalniając dusze Zerefa i Mavis. W ramach podzięki, Mavis oferuje Natsu swój kamień (szmaragd), którego chłopak używa do wskrzeszenia Lucy. 
 > W tym samym czasie trwałaby walka Juvii z Marą, w trakcie której to Mara by zginęła. Według notatek, miał to być swojego rodzaju cliffanger, a.k.a nie byłoby wiadomo, która z sióstr przegrała ostateczny pojedynek. Juvia wygrałaby i jednocześnie zapadła w śpiączkę. 
 > Saga zakończyłaby się sceną z Minervą, która czeka aż Kagura zabije Jellala. 

Saga Gwiazd:
 > Liczyłaby sobie trzynaście rozdziałów.
 > W prologu Minerva miałaby odprawić dwóch zamaskowanych magów: Cobrę i Angel. Oznaczałoby to powrót "starych wrogów". Cobra i Angel przewijaliby się przez rozdziały, atakując kolejnych członków Fairy Tail. Jedną z ich ofiar byłaby Erza. 
 > Lucy miała stracić swoją magię, tj. możliwość przyzywania Gwiezdnych Duchów w związku z zostaniem przywróconą do życia. O przyczynie utraty magii, bohaterka dowiaduje się dzięki duchowi Elyon, a.k.a kolejnej mojej OC z początków opowiadania, która poświęciła się pod koniec pierwszej sagi i wcale nie była bazowana wyglądem na Elyon z "W.I.T.C.H".
 > Jak się jednak okazuje, ta utrata mocy nie jest permanentna. Lucy dalej jest w stanie używać Uranometrii, a po dalsze odpowiedzi ma skierować się do świata Gwiezdnych Duchów. Lucy udaje się tam, zabierając ze sobą Yukino, i dowiaduje się że musi zabić innego posiadacza gwiezdnej energii, jeżeli kiedykolwiek chce odzyskać swoją własną magię. Tym posiadaczem okazuje się być Sorano, siostra Yukino - inaczej po prostu Angel. I mimo że Yukino daje Lucy przyzwolenie na poświęcenie czarodziejki (w związku z tym ile złego narobiła), to Heartfilia za nic nie chce się zgodzić na morderstwo. 
> Podczas całego tego szału na napadanie członków FT, pomioty Minervy uprowadzają Kinanę - czyli dawnego węża Cobry, który przybrał (a raczej przybrała) ludzką formę i zaczął pracować w gildii naszych bohaterów. To miało na celu oczywiście ogrzanie serduszka Cobry, który w jego głębi nie jest taki zły. W pewnym momencie Angel postanawia zabawić się z ofiarą, co kończy się powrotem Kinany do wężowej formy, zabiciem sadystycznej czarodziejki oraz ucieczką. W tym samym czasie, Kagura wykazuje się INTELIGENCJĄ POMIOTU WIELKIEGO ZŁEGO, wbijając do FT i oznajmiając że mają jej wydać Jellala, albo Kinanie stanie się coś złego. 
> Wiedząc że Minerva i Kagura polują na Jellala, Erza spotyka się z nim w tajemnicy, prosząc by zachował dyskrecję jeszcze bardziej niż robił to do tej pory. Jellal, oczywiście, zamiast pozostać w ukryciu, opuszcza swoją gildię dla dobra przedłużającego się redemption arc. Dokąd idzie? Ano oczywiście prosto w sidła Kagury.
> Kinanie udaje się tak czy siak wrócić do FT; dziewczyna zaprowadza magów do kryjówki, w której była przetrzymywana, gdzie znajdują jedynie ciało Angel oraz przerażonego konsekwencjami Cobrę. Cobra zostaje przygarnięty do skrzydła szpitalnego FT i oczywiście przechodzi na stronę dobra. W międzyczasie mamy kilka walk z Minervą, której udaje się zwiać. Do magów dochodzi, że Kagura jest cały czas manipulowana. 
> Tymczasem Juvia wybudza się ze śpiączki - w przypływie "dziwnego uczucia" udaje się lasem do miejsca, gdzie po raz ostatni była przytomna. Po drodze spotyka Minervę, od której - po raz kolejny - otrzymuje manto. Ponownie zostaje znaleziona w prawie martwym stanie i zaprowadzona ponownie do gildii.
> Jellal pozwala, by Kagura rzuciła się na niego i zakończyła jego żywot w imię zasłużonej zemsty. Całości przyglądają się Ultear, Meredy oraz Drużyna Natsu, w tym Erza, która blokuje ostateczny cios w stronę ukochanego. W przypływie NAKAMA POWER, do Kagury dochodzi że Jellal nie jest już złym człowiekiem i zrobił wiele dobrego, by odpokutować. Jednocześnie na miejscu zjawia się Sting, który ulecza Erzę i deklaruje pomoc ze strony swojej gildii w walce przeciwko Minervie. Jellal oraz jego fellow guild friends ;) (nie mylić z girlfriends) oficjalnie zostają wolnymi ludźmi.
> Kagura powraca do swojej gildii, gdzie usiłuje popełnić samobójstwo w związku z hańbą, jaką przyniosła na siebie pomaganiem Minervie. Powstrzymuje ją Millianna. Ostatecznie ich gildia przyłącza się do powstającej armii przeciwko siłom Minervy. Zbliża się walka ostateczna, prawie jak w "Mortal Kombat: Armageddon", gdzie wszyscy poginęli.
> Rozpoczyna się walka. FT połączyło siły z innymi gildiami, podczas gdy Minerva pozwoliła sobie uwolnić z więzienia najczarniejszych magów, w tym także pozostałych członków RT. Finałowe starcie ma miejsce między Minervą a Ultear, które Ultear udaje się wygrać. Wszyscy wracają (prawie) zdrowi i szczęśliwi do kwatery FT, gdzie Makarov postanawia zorganizować wielkie przyjęcie. 

Jeżeli chodzi o losy pojedynczych postaci głównych to idą one as follows:
> Jellal i Erza tłumaczą sobie wszystko oraz postanawiają spróbować wspólnego życia, z racji że Jellal nie jest już wyjętym spod prawa degeneratem. Dochodzi do ich pierwszego pocałunku, który nagrywają Ultear z Meredy. 
> Gray czuwa przy Juvii, która wybudza się - mamy tutaj uroczy przytulas oraz wyznanie miłości, na które Gray czekał od czasu ich pocałunku przed walką z Marą.
> Cana wkurza się bo Sting i Rouge podkradają jej alkohol. Pozostałości bo Sabertooth wstępują do FT. 
> Gajeel droczy się z Levy o wszystkich przygodach, jakie wydarzyły się na tym blogu. Kończy się to naburmuszeniem Levy oraz buziakiem "na wybaczenie" od Gajeela i zaproszeniem do tańca.
> Co prawda mam w notatkach fragment o odzyskaniu przez Lucy kluczy po znalezieniu martwej Angel; po namyśle jednak sądzę że Lucy oddałaby swoje zapasy Yukino i skupiłaby się na praktykowaniu samej Uranometrii. 
> Ostatnią sceną miała być rozmowa Natsu i Lucy na dachu gildii, która zakończyłaby się czymś takim:
" - Jak myślisz Natsu...co teraz będzie?
  - Myślisz, że wiem? ... Będziemy żyć dalej. Ze zboczeńcem, śrubokrętem, pijaczką-Caną, Mistrzem z ADHD, psycho...
  - Ucisz Ty się wreszcie." *pocałunek*
Innymi słowy: Happy End. :)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich tych, którzy dotrwali do końca. Przepraszam jednocześnie że historia ta nigdy nie otrzymała właściwego zakończenia. Trzymajcie się ciepło, uważajcie w tych paskudnych pandemicznych czasach. Obejrzyjcie coś na Netflixie, poczytajcie książkę lub porantujcie na debili w internecie. <3 

Wasza Alex.

Wyżsi Rangą