czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział XLIII

Rozdział XLIII "Upadłe Tygrysy"
Magowie, na których polowała, zniknęli.
Próbowała uciec, ale nie mogła.
Uderzała piąstkami w powietrzną barierę, jakby z nadzieją, że za którymś razem ją rozbije. Nic takiego się nie stało - w zamian za to, klatka stawała się coraz mniejsza i mniejsza...było coraz ciężej. Odwróciła się w stronę Wendy. Strach. W jej oczach po raz pierwszy pojawił się strach. Strach o życie? Saphira powiedziała jej o tym...Faye zginie z rąk prawdziwej Smoczej Zabójczyni. Wychowanej przez Smoka, mającej w sobie Smoka. Znała tą sekretną technikę, potrafiła ją użyć. Nie miała żadnych szans...
Wendy zaczęła przesuwać swoje ręce przeciwnie od ruchu wskazówek zegara. Ściany bariery zbierały się w jedną całość - w podobną do wiertła konstrukcję, lecącą ku Faye. Nie mogła uciec. Nie zdążyła nawet się uchronić. Powietrze uniosło ją wysoko w górę. Krzyknęła, choć nic to jej nie dało. Wiertło zniknęło. Upadła na ziemię. Szybko i boleśnie. Leżała na betonowym bruku, poobijana. Najprawdopodobniej ze złamaną nogą. I otworzoną raną na ramieniu. Ujrzała mroczki przed oczami. Straciła przytomność.
Skończyło się...
Wodny Smok rozpłynął się w powietrzu. Jakby nigdy go nie było. Płomienie na dobre przygasły, pozostało tylko kilka mniejszych ognisk. Nie stanowiących zagrożenia, na szczęście. Wendy klęknęła z hukiem, wpatrując się w niebo. Poranne, jasnofioletowe. Blade słońce wysuwało się zza chmur, zaczynając nowy dzień. Dzień bez zmartwień. Spojrzała na Faye. Nie wiedziała, czy śpi, czy też utraciła wszystkie rzeczy. Powstała powoli i niepewnie, podchodząc do dziewczynki. Kucnęła przy niej, odgarniając za ucho kosmyk granatowych włosów. Dłońmi chwyciła jej nadgarstek, dotykając żył w kilku punkcikach. Oddychała. Żyła. Odetchnęła z ulgą, przygotowując się do leczenia. Może i Faye była wrogiem, ale...nie powinna jej tak zostawiać. Pokrył ją błękitny blask. I zniknął. Zniknął, gdy poczuła czyiś dotyk. Zerknęła na tą osobę - Levy chwyciła ją delikatnie za ramię, machając głową. Faye nie zasłużyła na to. Marvell odsunęła się od niej, wstając i podchodząc bliżej przyjaciół. Na jej miejscu pojawił się Gajeel. Chwycił czarodziejkę na ręce, niosąc ją w nieznanym kierunku.
~ * ~
Czas mijał, i mijał...
Jiemmy już tutaj nie było. Jiemma nie żyje.
Zabiła go Minerva. Dosłownie rozszarpała na strzępy. A nawet tych strzępów nie było. Po prostu cisnęła go do wnętrza kuli. I zniszczyła. A teraz stała ze swoim grymasem, na tej polanie. Meredy. To samo chciała zrobić z Meredy. Byli zbyt słabi...Yukino, zdezorientowana, nie wiedziała, co ma zrobić. Szła najciszej, jak tylko mogła. Byle, by Minerva jej nie zauważyła. Widziała, jak ich prowokowała. Na marne - co chwila zaczynała i przerywała formułę zaklęcia zniszczenia. Nie mogła zwlekać. Znalazła się przy niej, przy tej konkretnej osobie. Lucy spojrzała na nią. Wycieńczona, bez sił. Ale...z Yukino mogły to zrobić. Nie wykorzystała jeszcze w pełni swojej magii. Aguria też nie. Jasnowłowa wysunęła w jej stronę dłoń. Heartfilia ją przyjęła. Odzyskała także swoje klucze. To jest sposób na ich zwycięstwo. Trzymając się za ręce, zaczęły iść w stronę Minervy. Blondwłosa nie zważała na swoje rany. Minerva zauważyła je. Natychmiastowo przyśpieszyła swoje działania. Kula energii, w której przetrzymywana była Meredy, zaczęła drgać. Coraz szybciej i szybciej. Już miała wybuchnąć. Zabić ją. Ale czarodziejki Gwiezdnej Energii na to nie pozwoliły...
Zajrzyjmy w niebiosa, otwórzmy je na oścież...
Poprzez poświatę wszystkich gwiazd na nieboskłonie...
Przed ich złączonymi dłońmi pojawił się okrąg. Złoty okrąg, oświetlający polanę bardziej, niż poranne słońce. Zdumiona Minerva po raz kolejny przerwała urok. Tym razem nie z powodu swojej własnej, sadystycznej zachcianki. Zszokowana, przyglądała się temu zjawisku. Podobnie, jak cała reszta tutaj zebranych...
Pozwólmy im siebie poznać, poprzez nas...
O Tetrabibliosie...
Blask stał się silniejszy. Niemalże oślepiający. Dwanaście gwieździstych cieni wyłoniło się z okręgu. Latały dookoła Lucy i Yukino, dodając im energii. Energii potrzebnej do zwycięstwa.
Jesteśmy tymi, która gwiazdami władają...
Dwanaście kluczy razem złączonych...
Uwolnij zatem swą postać, swą wrogą Bramę... 
 - One chyba nie zamierzają... - wyszeptała z odrazą. Kula energii zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu, uwalniając ją. Meredy opadła na ziemię. Erza jako jedyna była w stanie teraz podbiec do nastolatki, sprawdzając jej puls. Żyła. Ledwie, ale jednak żyła. Uśmiechnęła się, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń. Na Unison Raid Gwiezdnej Energii.
Niech 88 gwiazd...
Zabłyśnie... 
Dusze krążyły tak szybko...Stały się jednym. Jednym, potężnym Duchem. Duchem, który pokona wszystko i wszystkich. Bez wyjątku.
UNISON RAID: URANOMETRIA!
Zebrały się w okręgu. W świetle, tak jaskrawym, że wszystko stało się niewidoczne. Białe. Dusza poleciała błyskawicznie przed siebie. Przeszyła Minervę na wylot. Krzyk bólu. Upadek. Powrót do normalności.
To już był koniec...
Usłyszeli te kroki. I odgłos. Jakby kół u wozu...Rada Magii. Więc jednak dowiedzieli się o "małej" potyczce. Lucy upadła na ziemię, wycieńczona. Yukino jedynie uklękła, pozbawiona większości magicznych sił. Erza odwróciła się w stronę drogi - już w oddali widziała białe umundurowania. Meredy otworzyła powoli zielone oczy - zdruzgotana, nie wiedząc, co się stało. Zdziwiła się, widząc Tytanię w nędznych resztkach swojej zbroi. Szkarłatnowłosa wskazała na las, obiecując, iż wkrótce jej to wyjaśni. Meredy skinęła głową i uciekła - w ostatniej chwili zniknęła wśród drzew, gdy na miejscu zjawiła się armia. Z Lahar'em i Doranbolt'em na czele.
Widok? Nędzny.
Rufus i Orga leżeli najbardziej oddaleni od reszty. To właśnie ich pojmano, jako pierwszych. Sting i Rogue zniknęli. Co najdziwniejsze - Minerva zniknęła. Jiemma nie żył. Magowie z Fairy Tail nie wiedzieli, czy mają się cieszyć, czy płakać...Ranni zostali zabrani do karocy Rady, gdzie opatrzono im pomniejsze rany. Yukino pozwolono odejść.
~ * ~
Otworzyła oczy.
Pierwsze, co zobaczyła, to półmrok. Wszystko przyciemnione. Dopiero druga próba ujrzenia światła ukazała, w jakich tarapatach obecnie się znajduje. Słońce znajdowało się już wysoko na niebie. Poranne godziny. Wisiała, przywiązana do czegoś...Próbowała poruszyć rękoma, ale żelazne łańcuchy przy gałęziach jej to uniemożliwiły. No właśnie, gałęzie...Czuła coś ostrego przy plecach. Jakby opierała się o...drzewo. Ruszyła nogami. No tak - w końcu wisiała. A wokół niej stali ludzie. Ludzie...z tymi symbolami...znała ich...Fairy Tail. Zaczęła się szarpać. Chciała krzyczeć...Gdyby tylko na coś się to zdało...
Gdzieś w tym tłumie stała Levy. Z bólem i nienawiścią przyglądała się tej scenie. Stawiała kilka kroków do przodu tylko po to, by moment później usunąć się w tył. Nie wiedziała, co robić...Saphira nie żyła. Saphira nie żyła właśnie przez Faye. Widziała, jak to dziecko zachodzi ją od tyłu i ukręca kark. Trzymała jej ciało...Zemsta do niczego nie prowadzi. Faye zaatakowała Fairy Tail właśnie z zemsty. Nie chciała taka być, nie chciała stać się morderczynią! Nie zrobi tego...nie zrobi...
Mężczyźni w białych mundurach, o kroju szat. A za nimi karoca w tym samym kolorze, ze złotymi insygniami. Spojrzenia wszystkich skierowali się ku nim. Dwójka rycerzy podeszła do drzewa - zdjęli z niego Faye, zakuwając ją w kajdany. Nie mogli jej odpuścić...nawet, jeśli jest tylko dzieckiem. Lahar osobiście dopilnował, by nie mogła uciec. Doranbolt zaś wyszukał w tłumie ją - dziewczynkę, imieniem Wendy. Uśmiechnął się - pierwszy raz od wielu miesięcy. Od lat, można rzec. Podbiegł do niej, przytulając ją. Tyle czasu...a ona nic się nie zmieniła. Wendy, choć zdziwiona tym gestem, odwzajemniła uścisk i powoli odsunęła się do tyłu. Z opatrzonymi ranami, usiadła na jednej ze skał - na resztkach budynku gildii...Oczekiwała wyjaśnień. Do czego doszło podczas bitwy, co zrobią z Faye...Chciała wiedzieć wszystko. Musiała wiedzieć wszystko. Doranbolt odchrząknął, przysiadając obok niej. Splótł swoje dłonie, zamyślając się. Od czego by zacząć? Od Sabertooth i Fairy Tail.
 - Jeżeli chodzi o kolejną wojnę gildii... - specjalnie nacisnął na słowo "kolejną", jakby przekazując młodej przyjaciółce pewną informację. Że następnym razem Rada Magii im nie odpuści. - ...to Fairy Tail jest wolne. Sabertooth najprawdopodobniej zostanie rozwiązane. Długi czas cieszyło się statusem najsilniejszych, ale sądzę, że pora go oddać. - uśmiechnął się na moment. Wendy chciała coś powiedzieć, spytać o przyjaciół. Ale nie musiała tego robić - Doranbolt z pewnością ją wyręczy. - Jiemma, z tego, co wiemy, nie żyje. Rufus'a Lohr'a i Orgę Nanagear'a pojmaliśmy za to, co zrobili Mistrzowi, zaś Rogue Cheney'a i Sting'a Eucliffe'a puściliśmy wolno. Yukino Aguria podobno bardzo pomogła waszej gildii. Minervy nie znaleziono...A jeżeli chodzi o Twoich przyjaciół... - nadstawiła bliżej ucho tak, by wszystko dokładnie usłyszeć. Te informacje były dla niej najistotniejsze. - ...cóż. Są ranni, ale przeżyją. Opatrzyliśmy gorsze obrażenia, lecz nie ulega wątpliwości, że są całkowicie wycieńczeni. Zwłaszcza, że jedna osoba ma masę poparzeń...wszędzie, a Lucy, o ile się nie mylę, została wielokrotnie uderzona batem. Masz w sobie dość magii, by to wyleczyć? - skinęła głową. Dla nich zrobi wszystko. - Dobrze. Jeżeli chodzi o Faye - nie mamy wątpliwości. Zabiła. Nie zważając na wiek, musi ponieść konsekwencje...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Everybody goes chapter fighting!

Więc bitwę Fairy Tail kontra Sabertooth - na chwilę obecną - możemy uznać za zakończoną. Ktoś tam został poparzony, ktoś inny upokorzony, a jeszcze innym zadałam tortury gorsze od mojej krytyki. :P O ile dobrze pamiętam, z tej sagi został jeszcze jeden rozdział. A później seria z etykietką "Mrok". Cóż, mam już kilka części napisanych (około trzy) - finał tej sagi jest dość krwawy, zatem miłośnicy brutalnych scen mogą być zachwyceni. Oczywiście dopuszczę wcześniej trochę humoru, żeby nie było. :3 
A dla shipperów...sezon obstawiania paringu, z którego zrobię kanon, uważam za otwarty!

Prócz tego - został prawie tydzień do końca roku szkolnego. ^^ Jakieś wakacyjne, poważniejsze plany? Bo ja mogę lecieć do Włoch, o ile wyrobię się z dowodem...oraz nie zwieję z lotniska na widok samolotu. Prócz tego - ladies and gentlemans, zgadnijcie, kto ma proponowane wzorowe zachowanie oraz średnią 4.33. *like a boss*

2 komentarze:

  1. Do Włoch?! :O Fajnie masz. Ja pewnie nigdzie nie wydaję prócz za miasto w tym roku :/ Za dużo spraw na głowie...
    No i gratuluje niezłej średniej ! :D
    Przechodząc do rozdziału - Wendy dla mnie znów zabłysła, postarała się dziewczyna. Unison raid Lucy i Yukino również świetny. No i pozamiatane, koniec zatargów z szablozębnymi... na razie. Bo na bank ktoś jeszcze nie odpuści :P

    OdpowiedzUsuń
  2. A! Jak fajnie powrócić do czytania. :D No i w końcu koniec problemów technicznych. Net być zły.
    Włochy? Fajnie. ^_^ Ja bym wyjechała, ale cóż, nie mogę się rozdzielić, ani latać samolotem do Polski na kurs jazdy konnej. :P
    Gratuluję średniej! ;D Bardzo dobry wynik.
    Co do rozdziałów... Zszokowało mnie zachowanie "Królowej Szablozębnych". Zbić swojego ojca? O.O No ale cóż, tego można było się po niej spodziewać... Biedna Levy... :/ Naprawdę mi jej szkoda, ale myślę, że nie popadnie w poważniejszą depresję. Wendy, Wendy, Wendy... Zachwyciła mnie w obydwu rozdziałach. Tak samo jak reszta walczących o godność Fairy Tail. ^_^ Lucy i Yukino też pokazały swą moc. :) "Mrok"? Zapowiada się świetnie.
    Pozdrawiam, życzę weny i wspaniałych wakacji - tak gdyby znów net odmówił mi posłuszeństwa...

    OdpowiedzUsuń

Bo czarodzieje zostawiają po sobie ślad. :D

Wyżsi Rangą