Tytuł: "To bardzo, bardzo...dziwna misja" (ang. "It's a very, very...strange mission")
Autor: Alex13
Główni bohaterowie: Gray Fullubuster / Juvia Lockser (Fairy Tail)
Raiting: T
Fabuła: Marzenia Juvii wydają się kroczyć ścieżką spełnienia - Gray bezinteresownie zaprasza ją na wspólną misję, dotyczącą zbadania wioski w tutejszym lesie. Pozornie wszystko przebiega w jak najlepszym porządku...dopóki Gray nie zostaje porwany przez grupę tubylców, niezbyt pokojowo nastawionych do ludzi z zewnątrz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jej radość nie miała teraz końca...chyba.
Gray podobał jej się jeszcze przed dołączeniem do Fairy Tail - ot co osoba, która "rozjaśniła" jej życie. Prawie, że dosłownie. Wszystko ostatecznie doprowadziło do tego, że stała się członkinią wspomnianej gildii, zmieniając charakter o sto osiemdziesiąt stopni. I to na lepsze - w końcu przestała mówić o deszczu oraz otaczającej ją samotności. W zamian wymieniła się na romantyczne fantazje z obiektem westchnień i zabieganie o względy. Pomijając już fakt, że to nie zawsze wychodziło jej na dobre - jest jednak jeden ważny fakt...One wszystkie to rywalki w miłości.
Co zdążyła zrobić od czasu tego zaproszenia? Cóż - trochę tego było. Piszczenie z radości, przechwałki przy żeńskiej kadrze Fairy Tail, piszczenie w swoim pokoju, skakanie po łóżku...wspomniałam już o piszczeniu? Taka ekscytacja w jej wydaniu trwała ponad godzinę - ostatecznie rzecz biorąc przerwała atak radości, by móc się spakować w minimalnym spokoju...chociaż i to nie jest najłatwiejsze. Najbliższe piętnaście minut spędziła, siedząc oparta o brzeg łóżka. Niebieskie oczy wpatrywały się srogo w stojącą na przeciwko, drewnianą komodę. Komodę przepełnioną po brzegi ubraniami - choć pozornie zbyt dużo tego nie miała, w rzeczywistości wystarczyło pociągnąć za jedną szufladkę, by wszystko uległo zniszczeniu od przepełnienia. Gdzieś na boku leżał błękitny, dość duży plecak - co można ze sobą zabrać na maksimum dwudniową wędrówkę po lesie? Czyste ubranie...? Mój związek z paniczem nie jest na tyle rozwinięty, by Juvia mogła się przy nim przebierać odpowiedziała sobie w myślach. Westchnęła, rozpoczynając "podróż" do komody...która od razu po zajrzeniu do środka po prostu pękła, a jej resztki porozrzucały się po całej sypialni.
Tymczasem w zupełnie innej części Magnolii, ciemnowłosy młodzieniec leżał na łóżku w swoim pokoju. Należące do niego mieszkanie miało tylko trzy pokoje - sypialnię, łazienkę i jeszcze mniejszą kuchnię. Ale nie o to chodziło - wyglądał na załamanego. Oczywiście pozbawiony koszuli - tak, to na pewno Gray.
- W co ja się wpakowałem!?
~ * ~
I nastał ten przeklęty dla niego dzień.
Dzień, w którym - głównie przez swój chory umysł - musiał zabrać Juvię na misję.
Czekał od kilku minut na skraju lasu, nerwowo krążąc dookoła. To jakiś cud, że jeszcze nie pozbył się ubrań...musi częściej denerwować się przed misją, może jego nawyki ekshibicjonistyczne w końcu miną. To, co ze sobą zabrał, z łatwością pomieścił w niewielkiej, czarnej torbie na ramię. Ubrań na zmianę nie miał...bo po co, i tak prędzej, czy później pozostałyby w lesie.
- Długo jes...
- Panicz Gray!
- I po co pytałem?
Niebieskowłosa dziewczyna biegła ku niemu, ustami ułożonymi w szeroki i najwyraźniej szczery uśmiech. Przynajmniej nie miała na sobie zimowego płaszcza i czapki, tylko zwyczajną sukienkę i kurtkę...ale i to nie powstrzymało kolejnej plątaniny wydarzeń. Plecak, trzymany przez nią, przypadkowo wypadł z dłoni, lecąc na przód. Co gorsza - zaledwie metr dalej. Brak zwolnienia biegu i nadmierna ekscytacja doprowadziły do tego, że ostatecznie Juvia potknęła się o swoje własne rzeczy, padając na ziemię. A Gray? Po prostu stał, ze zdumieniem obserwując zaistniałą sytuację. Towarzyszka podróży spojrzała na niego z wyrzutem, jak nigdy.
- Teraz panicz powinien pomóc Juvii wstać. - wymamrotała, wstając i otrzepując strój. Na szczęście zbyt dużych "szkód" nie osiągnęła i mogła swobodnie podróżować przez te dwa dni. Ponownie chwyciła plecak, tym razem nakładając go w odpowiedni sposób.
~ * ~
Nie zauważyli nawet, gdy minęła prawie cała doba.
Wyruszyli nad ranem, zaś o późnym zachodzie słońca znaleźli się po środku lasu. Czyli czekała ich jeszcze...połowa drogi. Zmęczeni wyprawą, postanowili po kilku następnych metrach zrobić obóz. Niewielka polana nadawała się do tego idealnie - dookoła drzewa, widok na niebo, znalazłoby się miejsce na ogień. Kolejne czynności nie zajęły więcej, niż pół godziny - do tego czasu zdążyli przygotować wszystko...w milczeniu, o dziwo. Juvia była pochłonięta własnymi marzeniami, zaś Gray sięgnął do torby po śpiwór. I tu zaczęły się schody...bowiem nasza Deszczowa Kobieta nie pomyślała o zabraniu własnego. Reakcja Gray'a? Nieco wybuchowa...
- Że co!? - wrzasnął w pierwszym odruchu. I chyba zbyt gwałtownym, bo Juvia prawie natychmiastowo zaczęła zalewać się łzami. Próby uspokajania byłyby niczym, gdyby nie nagłe zapewnienia, że dziewczyna wytrzyma bez śpiwora, bądź koca. W końcu jest z wody...prawda? Chociaż Gray jest Magiem Lodu i dla niego zimno nie jest żadną przeszkodą...
Mogłeś jej użyczyć ten głupi śpiwór...marudziła samoistnie w myślach, opierając głowę o drzewo i z pomocą magii gasząc ognisko. Na początku w miarę wytrzymywała - a później było coraz gorzej. Nie zauważyła, kiedy zaczęła nerwowo kulić się w swojej osobistej przestrzeni, dygocząc zębami i nienaturalnie drgając. Gray najwyraźniej dopiero co zasypiał.
- P-paniczu? - Bądź nieprzystępna - po prostu zmuś go do oddania! Gray podniósł delikatnie głowę, zerkając zamglonym spojrzeniem na Juvię. Ta odchrząknęła, starając się, by jej ton brzmiał jak najnormalniej. - Juvii jest...zimno. - Zmuś go! Nie czekała z odpowiedzią. Kij z nieprzystępnością. Po prostu podeszła do niego i...wcisnęła się do śpiwora. I jak tu Gray miał wygonić tulącą się do niego dziewczynę? No jak!? Nie jest aż tak wredny, by siłą wyciągnąć ją z powrotem na mróz. Mróz, który jemu nie zrobiłby najmniejszej krzywdy...Eh, życie. Głupia kultura osobista powiedział samemu sobie.
~ * ~
Otworzyła oczy.
Pierwsze, co zauważyła? To, że była sama.
- Panicz? - próbowała wstać o własnych siłach. Spodziewała się "ukrycia" w czarnym, ocieplanym śpiworze...a nie zawieszona na drzewie, niczym wisielec. Rozejrzała się dookoła - na tyle, na ile pozwalał jej ciasny węzeł. No tak, nie była sama. Na skale, w pobliżu jej "miejsca", siedział starszy mężczyzna. W niczym nie przypominał typowego mieszkańca Magnolii - prędzej...tubylca? Karnacja - opalona, pokryta także licznymi bliznami oraz malunkami białej farby. Za strój służyła tylko jasnobrązowa, cienka szata oraz peruka z jaskrawozielonych piór, przykrywająca czarną czuprynę. - Em...możesz uwolnić Juvię? - spytała, by krótko po tym ugryźć się w język. "Ten ktoś" nawet nie rozumiał, co mówi! Wymamrotał coś w nieznanym jej języku, wracając do ostrzenia trzymanej w dłoniach, żelaznej włóczni. Jak zwykle, wszystko na głowie Juvii. Liny na szczęście nie były odporne na magię - z łatwością przemieniła lewą rękę w wodę, wyślizgując ją na powierzchnię i szeptem wypowiadając formułę Wodnego Cięcia. Kilka mniejszych ataków żywiołu wystarczyło do przecięcia materiału i uwolnienia jej. Tubylec? On wpatrywał się w magię, jak w największe zło na tym świecie. Może nawet nie wiedział o jej istnieniu? Co gorsza, ta "dziwna dziewczyna" chwyciła go za szyję i podduszając, przycisnęła do drzewa nieznajomego, otoczona mroczną aurą. - Gdzie jest panicz Gray!?
~ * ~
Wiedział, że ta cała misja jest złym pomysłem...no ale cóż, czasu już nie cofnie. Zwłaszcza, jeżeli siedział przywiązany przy jednym z drzew. Sam nie wiedział, kiedy ta banda wychudzonych tubylców go zabrała. Każdy wyglądał dokładnie tak samo, chyba tylko kolory pierzastych peruk się od siebie różniły. Przed nim znajdowała się rzeka - głęboka, długa, gwałtowna...i zważając na to, co oni zamierzają zrobić...
- Utopić go. - oznajmił jeden z nich, niewyraźnym akcentem. Jedyny, który znał "ludzki"...i który powtórzył dokładnie tą samą kwestię inną mieszanką, wskazując na Gray'a. Nie mógł użyć magii - to przez ten środek, który mu podali od razu po przebudzeniu? Wpakował się, nie ma co...Dwoje z nich - masywniejsi, niż reszta - chwyciło go za ramiona, zbliżając się bliżej wodnego zbiornika. Zaczęli nim wymachiwać coraz mocniej i mocniej i...i nagle padł na ziemię. Ledwie zorientował się w sytuacji, zauważając, iż w rzece - zamiast niego - skończyła tamta para. I to nie przez przypadek - dwa, perfekcyjnie wycelowane, wodne ostrza załatwiły sprawę. Zza drzew wyłoniła się Juvia - i chyba pierwszy raz tak się ucieszył na jej widok. Zamiast ruszyć na pomoc paniczowi, musiała załatwić sprawy z tubylcami...w dość dziwny sposób. Stanowczym krokiem zbliżała się do przerażonej gromadki, wykrzykując coś...w ich języku. O ile Ci wydawali się przestraszeni tym, tak Gray obserwował to wszystko ze zdumieniem. Ostatecznie skończyło się na jednym - wódz klanu wyszeptał łamiącym się głosem "wiedźma", by po tym pobiec za resztą w przypływie ucieczki.
- Juvia!? - niebieskowłosa przerwała dumną postawę, widząc związanego towarzysza. Wpierw odskoczyła kilka centymetrów w górę, a po momencie już klęczała obok Gray'a, powtarzają co rusz "przepraszam" i rozwiązując sznur. Od razu po odrzuceniu kłopotliwych lin na bok, Gray...przytulił ją? No tak, misja marzeń i te sprawy...zwłaszcza, że ten nagły naskok wydawał się być szczery...no masz Ci los, znowu odpłynęła w marzenia.
~ * ~
Szli tak drogą powrotną do Magnolii - skoro pozbyli się kłopotliwego klanu, pozostało im tylko odebrać wynagrodzenie. Juvia - ciągle "przyklejona" do ramienia Gray'a - praktycznie tak zasypiała, a on wpatrywał się w nią, jak w jakiś obrazek...Nie, nie da tego po sobie poznać! Jeżeli teraz zaśnie, to - zamiast niesienia jej przez resztę spaceru na rękach - znowu będą musieli urządzić postój. Wiadomo, jak poprzedni się skończył...
Spojrzał na rzekę, od której odbijało się światło zachodzącego słońca. Pozornie wszystko przebiegało, jak zwykle o tej porze - ptaki śpiewały ostatnie piosenki, niebo powoli ciemniało...nie, te krzyki dochodzące z oddali nie były normalne. Para tubylców, wrzucona do wody w akcie ratunku, próbowała dostać się na brzeg. I prawie im się to udało...gdyby nie widok Magów z Fairy Tail...
- Wiedźma! - wrzasnęli, przyśpieszając. A kiedy zniknęli za horyzontem, Gray zdał sobie sprawę z jednego...przez całą misję nie zrzucił ubrania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rivals. Rivals everywhere. Chapter-sama!
Jak wspomniałam - nim rozpocznę kolejną serię opowiadań, dodaję jeden ze spisanych już one-shot'ów. Tym razem wzięłam się za kolejny - drugi już, jeżeli chodzi o kolejność - paring, GruVię. One-shot - jak poprzedni o podobnej tematyce - ma może tylko małą krztę romantyzmu, z reszty musiałam już zrobić komedię. xd Początkowo zamiast tubylców miała być armia, jednak...no cóż, samo wyszło. Ich język - jeżeli kogoś to interesuje - to pomieszanie hiszpańskiego z rosyjskim. Dziwne, prawda?
Ja tymczasem znalazłam kolejny ukryty paring w FT - Rogue x Frosch! Skoro większość jest już w przekonaniu, że jego Exceed jest Exceed'ką, można ją zmienić w człowieka i...>:3 No nic to...mam nadzieję, że one-shot się spodobał. Na ten pochmurny (przynajmniej u mnie) dzień. :3
Gruvia... Haha, ale fajnie ci to wyszło ~ :3
OdpowiedzUsuńJuvia normalnie jak Juvia, jara się Gray'em xD Tylko... Dlaczego Gray jest wobec niej taki niemiły ? ;( To było takie niemiłe z twojej strony ;(
Bickslow : Rozdział świetny! Taki wesoły, komediowy... Wiedźma! Hahah... Ale w końcu i on zrobił się miły dla Juvii... Tylko czemu musiałą ona specjalnie ratować Gray'a, by ten się zmienił?!
Bo to jest zasada romantycznych akcji - musi być coś epickiego, co wszystko zmieni! Hah, świetnie ci to wyszło, na prawdę xD Jesteś genialna ~ !
Buziam cię, a Bickslow pozdrawia ~ !
~Reneé i Bickslow
Nominuję cię do nagrody "The Versatile Blogger Award" ! :D (szczegóły na http://trust-me-this-is-insomnia.blogspot.com/p/regulamin.html )
OdpowiedzUsuń~Frozen
Hahaha toż to genialne! :D Na końcówce prawie poryczałam się ze śmiechu !
OdpowiedzUsuńI na początku myślałam, że to Gray powiesił Juvie do góry nogami ^.^
Co prawda jak dla mnie Gray był trochę zbyt oziębły na początku(nawet jej nie pomógł wstać, cham jeden), a za to już w połowie zszokowało mnie to, że wpuścił ją do śpiwora a samemu nie wyszedł :D
A akcja genialna, to jeden z najlepszych, jak nie najlepszy, oneshocik jaki kiedykolwiek czytałam! :*