sobota, 16 lutego 2013

Rozdział XXI

Rozdział XXI "Wioska Komono"
Stacja, na której ich pociąg się zatrzymał, nie wyglądała zbyt przyjaźnie. Jakby zrobiona tylko po to, by istnieć - wysiadając, pierwsze, co ujrzeli, do zabrudzona i śliska podłoga, pełna papierków od różnorodnych produktów. Filary oddzielające perony nie posiadały jasnej i delikatnej barwy, tylko tonę napisów rodzaju graffiti, wśród wielu z nich - przekleństwa. Numerki pozdzierane, a złote szybki, na których się znajdowały, "ozdobione" kolejnymi niecenzuralnymi słowami, napisanymi mazakiem. Ławka stała tam tylko jedna, i nawet ławki nie przypominała - drewno, z której zrobiona została, wyglądało na bardzo stare, a gdyby tak cała grupa na niej usiadła, z pewnością uległaby zniszczeniu. Poza nimi, nikt nie wysiadał tutaj - jedyni ludzie, których widzieli, to dwójka mężczyzn na końcu, od których leciał dym tytoniu, jeszcze bardziej zatruwający powietrze.
 - Wygląda na to, że musimy iść tą drogą. - oznajmiła Erza, wskazując na ścieżkę przy wyjściu z niewielkiej "stacji". Nie było tam drzwi, ani ścian, równie dobrze mogli opuścić to miejsce, idąc dowolnym kierunkiem w głąb lasu. Wszyscy zauważyli, dlaczego zdecydowała się akurat na takie przejście - stała tam bowiem zrobiona ręcznie tablica z napisem "Wioska Kemono - 50 metrów". A że tam mieli się kierować, nie pozostało im nic innego, jak tylko iść...
 - Otwórz się Bramo do Zegara - Horologium! - Lucy wyjęła z pęku srebrny klucz, kierując go przed siebie. Złocisty blask otoczył ją, kryjąc w ciemnobrązowym i wszystkim już dobrze znanym zegarze. Erza i Gray przemilczeli ten fakt, Natsu nie mógł powstrzymać irytacji.
 - Lucy, czy Ty zawsze musisz go zabierać podczas takich dróg? - spytał, załamując ręce. Blondwłosa przemilczała odpowiedź na pytanie. Elfman wyskoczył nagle ze słowami "to jest męskie", Lisanna zachichotała. Lucy przejechała wzrokiem po całym towarzystwie. Dopiero teraz zauważyła brak pewnej, niewielkiej istoty.
 - "Natsu, gdzie jest Happy?" - mówi. - na pytanie, Salamander skrzyżował tylko ręce, spoglądając w bok na leśną przestrzeń. - "Gajeel, a Lily?" - mówi. - dodała, spodziewając się podobnej reakcji, co jej przyjaciel. Lisanna zerknęła na Horologium, przyprawiając Heartfilię o nawrót wybujałej wyobraźni. Co, pewnie już sobie w myślach krytykujesz "Och, jak taka Lucy może być taka niezdarna!"... skarciła się po raz kolejny tego dnia. Co w nią wstąpiło!? Zachowuje się, jak wariatka...Albo gorzej...
 - Happy ma "spotkanie" z Carlą... - odparł w końcu Natsu, dokładnie akcentując ukryte w cudzysłów słowo. Gajeel przytaknął, ukrywając twarz pod czarnym szalem. Wiatr zawiał, unosząc do góry jego podarty u spodu płaszcz. Przymknął czerwone oczy, powoli unosząc głowę.
 - Nie chcę być jedynym, który weźmie ze sobą kota... - wyszeptał. Wpierw nastąpiła cisza, by za chwilę wszyscy zaczęli niekontrolowanie się śmiać. Nawet Natsu, który nie miał przy sobie swojego najbliższego przyjaciela i za razem pupila, poprawiło to humor. Jedynym w złym nastroju był właśnie Gajeel, zdenerwowany przez rówieśników. - No co!? To poważna sprawa! - jeszcze bardziej rozweselił kolegów, popadając we wściekłość. Uspokoiła ich dopiero Erza, wciąż z ustami wykrzywionymi w przyjaznym uśmiechu. Wznowili swoją podróż, obserwując teren dookoła. Powoli się ściemniało, słońce ledwie świeciło zza szarych chmur. Już wcześniej las wyglądał na nieprzyjazny - ta pora tylko to potwierdziła. Huczenie sów i pierwsze odgłosy muzyki świerszczy dochodziły z głębi. Niemniej jednak uspokoiły ich szmery rozmów, do czego doszedł widok drewnianej bramy wioski, nie mogącej mieć więcej, niż dwa metry. Erza wyszła na przód, pukając w bramę. Na początku nikt nie odpowiadał - minęło pięć minut, nim odsunięto malutkie okienko, przez które widać było jedynie zielone oczy rozmówcy.
 - Magowie z Fairy Tail? - spytał, zauważając symbole gildii u niektórych. Wszyscy, poza Gajeel'em kiwnęli głową. Okienko zostało zamknięte, natomiast wejście - otwarte. Sprawdzał ich niski człowiek, w podeszłym wieku. Posiwiałe włosy wyglądały na świeżo ścięte, jak i broda, po której pozostały już tylko pojedyncze ślady na opalonej, pomarszczonej twarzy. Miał ubiór typowy dla mieszkańca Magnolii - dżinsowe spodnie i zapięta, lecz lekko wygnieciona, biała koszula. Lucy, odwołując Horologium dostrzegła, że inni mieszkańcy Kemono są ubrani w równie zwyczajny sposób. Siódemka Magów przekroczyła granicę, przyglądając się wszystkiemu. Drewniane domki rodzinne ustawione były w różnych miejscach, przy bramie stała duża karoca, zrobiona z tego samego "materiału", do której przypięte zostały konie, korzystające z wodnego poidła. Na środku w oczy rzucała się studnia, a obok targ z owocami i warzywami. Dorośli rozmawiali ze sobą swobodnie, a dzieci biegły dookoła, kopiąc piłkę. - Rozumiem, że jesteście zmęczeni. Mamy jeden dom gościnny, tam możecie zostawić swoje rzeczy i spotkać się z burmistrzem. - powiedział nadzwyczajnie spokojnie, prowadząc ich do jednego z wielu podobnych do siebie posiadłości. Z drewnianym dachem, ścianami oraz tarasem, na którym pozostawiono zrobioną z wikliny ławkę. Leżała na niej otwarta, dość już stara gazeta codzienna. O tym, ile już tam mogła być, świadczyły pożółkłe strony i czcionka, której ledwie można było się doczytać. Starzec wyciągnął z kieszeni zardzewiały kluczyk i otworzył nim drzwi. W chatce panowała ciemność, oświetlona dopiero przez świeżo zapaloną świecę. - Za dnia jest tu o wiele jaśniej...a w nocy i tak wszyscy śpią... - zaczął tłumaczyć, oprowadzając drużynę po wnętrzu. Na pierwszym piętrze było wystarczająco przytulnie. Kilka niewielkich okien posiadało jasnoróżowe zasłony, w kraciasty wzór. Na głównym widoku znajdowała się ciemnozielona kanapa oraz dwa fotele z kolorowymi poduchami, przy których stał także brązowy stolik, ozdobiony ręcznie malowanym wazonem z czerwoną różą. Na podłodze widniał pomarańczowy dywan. Minusem był oczywisty brak dostępu do światła oraz schodów - na wyższe piętro można było dostać się tylko dzięki drabinie, stojącej przy ścianie. - Tam znajduje się pokój do snu oraz łazienka. - wskazał na sufit, nad którym musiało widnieć owe pomieszczenie.
 - Dziękuję Ci, Tasukeru. Jestem pewien, że nasi goście domyślą się, co i jak. - do budynku wszedł kolejny mężczyzna. W czarnym garniturze, spod którego widoczna była biała koszula z kobaltowym krawatem. Sam ukazany został, jako człowiek przy tuszy, z kasztanowymi, wypadającymi włosami. Oczy mrużył tak, że ledwie widoczna była ich błękitna barwa. Staruszek ukłonił się, jakby przestraszony, w pośpiechu wychodząc na zewnątrz. - Jestem Jet Brown, burmistrz Kemono. - dłonią wskazał na kanapę, w błyskawicznym tempie zajętą przez Lucy, Lisannę i Erzę. Natsu i Gray zadowolili się fotelami, przez co to Elfman i Gajeel zostali zmuszeni do stania. - Wybaczcie takie warunki...ostatni nasi goście zajmowali ten domek bardzo dawno. Na szczęście nie jest jeszcze w opłakanym stanie... - odchrząknął, powstrzymując śmiech - Otóż od kilku dni dzieją się w mojej wiosce dziwne incydenty, o których wspomniałem w liście. Coraz więcej mieszkańców w upływie kilku godzin od przebudzenia z nocnego snu skarży się na bóle, na przykład głowy, czy też brzucha...Początkowo przymknąłem na to oko, myślałem, że napadła na nas krótka i niegroźna epidemia. Zmieniło się to, gdy kilkoro z takowych zaginęło w tajemniczych okolicznościach. Wczoraj Tasukeru - mężczyzna, który was tu wprowadził - przybiegł do mnie, mówiąc o zniknięciu jego syna i wnuczki. Od tej pory, jak widzieliście, stał się strachliwym człowiekiem, boi się o własne życie. Przed zaginięciem syna, był on na krótkim spacerze po lesie, w okolicach ruin zamku. Widział grupę podejrzanych ludzi, gdyby nie uciekł po obserwacji, najprawdopodobniej już by nie wrócił.
 - Więc mamy sprawdzić te ruiny i odnaleźć zaginionych? - podsumował Gray, wygodnie rozsiadając się na fotelu. Lucy wystraszyła się, że już zdjął ubranie...nie zrobił tego, o dziwo. Burmistrz w ponurym nastroju odpowiedział "tak", opuszczając budynek.
~ * ~
Górne piętro prezentowało się trochę lepiej, niż dolne. Łazienki były dwie - zatem mogli obyć się bez kłótni, kto pierwszy będzie z niej korzystał. Posiadały dobre wyposażenie, a dla Lucy błogosławieństwem dosłownie i w przenośni została wanna, w której swobodnie mogła spędzić wolny czas wieczorem. Sama "sypialnia" posiadała odpowiednią ilość łóżek. Dwa niestety były dwuosobowe, pozostałe trzy po drugiej stronie pomieszczenia miały dostęp tylko dla jednego. Ustalone już zostało, że razem spać będą Elfman i Lisanna - w końcu są rodzeństwem i nie będą się przy sobie "krępować", nad drugim wciąż trwały negocjacje. Lucy wykorzystała ten moment, zajmując łazienkę przeznaczoną dla dziewczyn i wchodząc do wanny, pełnej ciepłej wody, z dużą warstwą piany, powstałej na wskutek dolania swojego ulubionego olejku.
 - Takie życie, to ja rozumiem... - powiedziała do samej siebie, zakładając ręce za głowę i wesoło machając nogami. Jedyny plus tego domu, dodała już nie na głos. Cisza przeciągała się, a blondwłosa zaczęła powoli zanurzać głowę, gdy do środka wtargnęła Erza. Lucy przestraszyła się nie na żarty i prawie wyskoczyłaby ze zbiornika, gdyby nie fakt, iż nie ma na sobie ubrań. - Co Ty tu robisz!? - spytała, kiedy emocje zaczęły opadać. Towarzyszka z drużyny zaczęła zdejmować zbroję, nie zważając na koleżankę.
 - Natsu i Gray ponownie zaczęli się kłócić, Lisanna i Elfman próbują zasnąć w tym hałasie, a Gajeel....Gajeel jest Gajeel'em. - odparła, pozostając jedynie w ciemnogranatowej sukience. Zbroja leżała w kącie, a Erza wyciągnęła gumkę do włosów, związywanych w mocną kitkę. - Radziłabym Ci już wyjść z tej wody, no chyba, że chcesz wziąć wspólną kąpiel. Jak przyjaciółka z przyja...
 - Już mnie tu nie ma! - Lucy w pośpiechu wyszła z wody, zakrywając się białym szlafrokiem. Zostawiła Scarlet samą w łazience - szkarłatnowłosa zamrugała kilka razy, patrząc w zamknięte drzwi, ostatecznie wzruszając ramionami i nalewając dla siebie czystej wody. Heartfilia tymczasem myślała, że będzie bezpieczna, dopóki lecąca w jej stronę poduszka nie zaliczyła bliskiego spotkania z twarzą.
 - Pudło! - Natsu skakał z łóżka na łóżko, unikając ataków poduszkami, rzucanymi przez rozzłoszczonego Gray'a. Brunet nie poddawał się, przez co trafił w kolejną przypadkową osobę - tym razem wychodzącą Erzę. Nie skończyło się to pozytywnie, a karą dla rywali było spanie w jednym łóżku. I jak tu się spokojnie wyspać?
~ * ~
Nazajutrz, wszyscy Magowie musieli ruszyć do wykonywania zlecenia - mimo, iż wioska sprawiała póki co przyjazne wrażenie, wciąż nie mogli pozbyć się dziwnego wrażenia, że skrywa w sobie jakąś tajemnicę. Wyruszyli o poranku, bez zjedzenia przygotowanego dla nich śniadania - nie, żeby narzekali, ale nie wyglądało, jakby było w najlepszym stanie...Sam zamek nie mógł znajdować daleko. Skoro jeden z tutejszych bez problemu chodził obok podczas krótkich spacerów, nie musiał się zbyt wiele nachodzić. Najlepsze było to, że dopisywała pogoda - słońce świeciło w najlepsze, ptaki śpiewały. Jeden z ostatnich dni przed rozpoczęciem właściwej jesieni. Grupa Wróżek bardziej przypominała idących na kemping przyjaciół, niż wykonujących swoją pracę Magów. Elfman wziął Lisannę "na barana", przy czym oboje mieli mnóstwo frajdy. Nastolatka przy okazji nawoływała Natsu, by to zobaczył - on jednak zajęty był czymś innym. Zabawę w tym momencie czerpał ze złośliwego wymachiwania kluczem do Horologium, który zabrał Lucy podczas snu. Blondwłosa na próżno próbowała go odzyskać, poprzysięgając, że już nigdy podczas podróży go nie wezwie. Gajeel trzymał się na uboczu, podobnie jak Gray. Erza prowadziła, zatrzymując się.
 - Jesteśmy. - oznajmiła, stając przed potężną budowlą, którą miał być zamek. Ale nie wyglądał nawet, jak on. Była to jedynie wbita w ziemię, wysoka wieża, zrobiona z ciemnoszarego kamienia. Na jej szczycie znajdował się czerwony daszek, a pod nim balkon. Wejście na niego zostało przykryte kilkoma deskami.
 - Według tej legendy pod ziemią jest reszta...jak ona szła? - Gray zaczął drapać się po czuprynie, podchodząc do budowli. Gajeel okrążył ją, z niezadowoleniem stwierdzając, że nie ma w pobliżu żadnego żelaza. Lucy wyciągnęła z różowego plecaka oprawioną w skórę księgę, otwierając ją w połowie. Na okładce złotymi literami pisało "Legendy Fiore". Siedemnastolatka, oczekując, że będą ją wysłuchiwać, zaczęła powoli i dokładnie czytać legendę zamku w Kemono. Ale Magowie najwyraźniej bardziej interesowali się wieżą, niż samą opowieścią, co zirytowało Lucy.
~ * ~
 - Levy, dokąd mnie zaprowadzasz? - niebieskowłosa dziewczyna ciągnęła Mirajane za dłoń, biegnąc przez uliczki miasta w nieznanym jej kierunku. Przechodnie przyglądali się temu z zaciekawieniem...które upłynęło, kiedy dostrzegli na lewej łopatce McGarden biały symbol Fairy Tail. No tak - takie wydarzenia są na porządku dziennym, nie ważne, jak wielkiej skali. W końcu przyjaciółki przystanęły w pobliżu molo. Jasnowłosa stała, niczym osłupiała, wpatrując się w to, na co wskazywała Levy z okrzykiem "ta-daa". A było to...auto. Duży samochód, wyglądający na wygodną markę, w którym mogłaby się pomieścić cała drużyna. - Skąd go masz?
 - Jet i Droy znaleźli go kilka lat temu. - wyjaśniła, opierając się o drzwiczki na przednie wejście - Mówiłam im o naszych planach i stwierdzili, że z chęcią pomogą, jak tylko mogą. Specjalnie całą wczorajszą noc pracowali nad jego ulepszeniem. I trzeba przyznać, wykonali dobrą robotę. - poklepała maskę pojazdu w kolorach moro - Jest praktyczny i z łatwością dojdziemy do Kemono, by sprawdzić, czy z nimi okej. A, i nie zużywa dużo mocy magicznej. Więc sądzę, że mogę prowadzić. - przy ostatnim zdaniu zajęła miejsce kierowcy, wyciągając z kieszeni dżinsowych spodenek kluczyki - To jak Miruś, wsiadasz?
 - Chwilka, musimy na kogoś poczekać. - Mirajane spojrzała w bok, po chwili machając energicznie do idącej w ich kierunku osóbki. Była to Wendy, z latającą obok Exeed'ką, Carlą. - Pomyślałam, że przyda nam się w razie czego "lekarska pomoc".
 - To tym będziemy jechać? - granatowowłosa wskazała na samochód, w którym Mira zajmowała już miejsce obok Levy. Dziewczynka westchnęła, uśmiechając się i siadając z tyłu, gdzie znajdowało się całkiem sporo miejsca. Carla niechętnie podążyła za nią. Wiedziała już, że to przyniesie tylko kłopoty.
~ * ~
 - Nic w tym głupim pałacyku nie jest podejrzanego! - wykrzyczeli w tym samym momencie Natsu i Gajeel, dając upust swojej złości. Zero podziemnych tuneli, zagadek w ścianach i innych tego typu spraw. Na górę, do balkonu raczej nikt by się nie dostał po śliskich ścianach - więc co tu jeszcze robili? Sami nie wiedzieli. Oczekiwali jakiegoś cudu, który przyjść nie chciał.
 - Chyba nic tu po nas. - Erza, siedząca do tej pory pod wieżą, teraz stanęła, spoglądając niebo. Nie do wiary, ile czasu musieli tu spędzić. Niebo miało jasnofioletową barwę, co oznacza, że zaczyna się ściemniać. Grupa przygotowała swoje rzeczy do drogi powrotnej, i już zaczęli iść, gdy z lasu nagle wyszedł Gray.
 - A Ty gdzie byłaś, Lodowa Gwiazdko Porno? - spytał kąśliwie Natsu, o mało nie stając się ofiarą lecących w jego stronę odłamków lodu. Fullubuster włożył dłonie do kieszeni czarnych spodni, ruchem głowy wskazując na las.
 - Wygląda, że mamy gości... - na te słowa z głębin wyszły trzy postacie. Meredy, Ultear i na końcu on - Jellal.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hey! Hi! Chapter! 

Na początek oznajmiam, iż nadaję sobie przydomek Evil Queen - brzmi lepiej, niż "Troll", czyż nie? :3 I w dodatku Zła Królowa Regina będzie ze mnie dumna. No cóż...kilka dni temu były Walentynki. Zamierzałam dodać specjalny rozdział, aczkolwiek zdałam sobie sprawę, że Walentynki nie są tyle warte. W moich oczach to nawet święto nie jest. Tylko komercyjny dzień, by ludzie zebrali kasę za sprzedaż przesłodzonych ozdóbek. :/ Oczywiście bez obrazy dla tych, co Walentynki lubią. ;-) Jeżeli chcecie, to rozdział ten mogę później dodać, z tym, że nie jest on dokończony i musiałabym resztę dopisać, bo pomysł mam. xd 

Wracając do samochodu, który Levy otrzymała od Jet'a i Droy'a - zaspoileruję tak, że zbyt dobrym kierowcą nie będzie... :P 
Adios! :3

3 komentarze:

  1. Haha xD
    No nikt nie urodził się dobrym kierowcą, prawda? Ktoś zaserwuje jej szybki kurs jazdy (np. Erza) to dziewczyna już nie wsiądzie do samochodu ^^
    Ale nic.. aż nie mogę się doczekać jej pierwszej jazdy tym pojazdem :P

    No i jeszcze Ul, Meredy i Jellal.. to chyba nie wróży nic dobrego, co?

    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ^^
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Za-je-bi-ste!!! :D Pierwsza część z duchem Lucy no i tą nocką - epickie :D Ale znając Erze pewnie wlazłaby do wanny zanim Lucy zdążyłaby się skapnąć co się dzieje xD Levy - coś czuje, że będzie piratem drogowym haha :D Tylko skoro nawet Charla jedzie, to czemu nie reszta exceedów? Szkoda :( No i końcówka - Crime S. wkracza do akcji ^.^ Co dalej, co dalej?! Pisz szybciutko :D
    Ogólnie chapterek baaardzo pozytywny i wesoły. I jeszcze Ci tego nie pisałam, ale wprost kocham twój styl pisania i same opisy - w magiczny sposób przenosisz mnie do swojej opowieści, wszystko mam przed oczami jak żywe. Wyobraźnia działa na pełnych obrotach! :3 I ja również czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, reszta Exceed'ów jakoś się tam znajdzie... >:D I że tak zaspoiletuję z Crime Sorciere - Ultear i Meredy baaaardzo chcą, by Jerza była razem. ._. No i dziękuję za pochwałę. ^^

      Usuń

Bo czarodzieje zostawiają po sobie ślad. :D

Wyżsi Rangą