"Powrót Crime Sorciere"
Członkowie Crime Sorciere ujawnili się z cienia, wprowadzając Magów z Fairy Tail w niemałe zakłopotanie. Stali tak przed nimi, z poważnymi wyrazami twarzy. Spotykają się...znowu. Erza, choć zachowywała spokojną postawę, w rzeczywistości miała niewyobrażalną ochotę rzucić się mu w ramiona, zapomnieć o przeszłości i o tym, że - w jego własnym mniemaniu - nie może być z kimś, kto jest po stronie dobra. Ale może ona nie wierzyła w te bzdety? Może po prostu chciała dla nich obu szczęścia!? Jellal nie rozumiał...i nigdy nie zrozumie. Ale wciąż go kochała i to się nie zmieni. Gdyby teraz mu to powiedziała, przy wszystkich, może by zrozumiał i odwzajemnił uczucie na nowo? Nie - prędzej prawdopodobne jest to, że rozzłoszczony ucieknie. - Co was tu sprowadza? - o dziwo, rozmowę rozpoczął...Natsu. Odważnym i przepełnionym powagą tonem, rzadko kiedy stać go było na takie zachowanie. Mimo, iż Crime Sorciere byli ludźmi dobrymi i walczącymi z tymi samymi ideami o spokój od Zeref'a i mrocznych organizacji, wciąż nie mógł powstrzymać wrażenia złości na ich widok. Jellal - uciekinier, wcześniej chory umysłowo oszust, gotowy zrobić wszystko dla osiągnięcia swojego celu. Ultear i Meredy - tak samo chciwe, jak on, członkinie najsilniejszej drużyny Grimoire Heart. I nagle stali się prawymi ludźmi? Prawda. Dziwna, ale jednak. Ciemnowłosa kobieta wyszła na przód, z zamiarem wyjaśnienia wszystkiego.
- Nie powinniśmy tu nawet powracać. - zaczęła, przymykając czarne oczy - Ale nie mogliśmy też pozostawić tej sprawy ot tak. Wiemy, że pewna gildia dostała od Rady Magii zlecenie, dotyczące wykrycia mrocznej gildii z tej wioski.
- Nie spodziewaliśmy się, że padło na Fairy Tail. - wtrąciła Meredy, za co została skarcona wzrokiem przez przybraną matkę. Wzruszyła przepraszająco ramionami, odsuwając się do tyłu o kilka kroków. - No co? Sama mówiłaś, że Sabertooth przypadnie to zlecenie...
- Sabertooth? - Erza podeszła bliżej gildii, mijając przy okazji Jellal'a. Niebieskowłosy zerknął na nią, natychmiastowo odwracając się w bok. - Podobno uchodzą teraz za najsilniejszą legalną gildię w Fiore. Odmienieni przez piątkę potężnych członków, zresztą, według plotek w swoich szeregach mają wielu podobnych, prawda?
- Prawda. - odpowiedziała Ultear, kontynuując - Jednakże padło na was, Fairy Tail. Najprawdopodobniej, gdyby to Sabertooth zostało wybrane, owa piątka stałaby teraz pod tą wieżą, zastanawiają się nad tym, gdzie może skrywać się kryjówka. Szczęście, że jednak was tu napotkaliśmy... - Ul kiwnęła głową w stronę Jellal'a, użyczając mu prawa do głosu. Najstarszy z nich westchnął, zdając się na to, by stanąć twarzą w twarz z Wróżkami.
- Kilka dni temu odkryliśmy wejście do ich kryjówki. - przeciągnął słowo "kryjówka", podchodząc bliżej pozostałości po zewnętrznej części zamku. Przejechał dłonią po kamiennej ścianie, trafiając na luźniej ułożoną cegłę. Pchnął ją do przodu, uruchamiając krótki mechanizm. Stopniowo kilka kolejnych cegieł osuwało się za "główną", tworząc wejście, ułożone tak, niczym łuk. Schody znajdujące się wewnątrz prowadziły w dół. Gajeel, Natsu i Gray chcieli wejść do środka, nie zdążyli jednak przed zamknięciem drogi na nowo. - Głęboko pod ziemią znajduje się komnata, w której omawiają swoje plany.
- Zejście tam przed zmrokiem byłoby praktycznie samobójstwem. Poza tym, te drzwi się zamykają minutę po odtworzeniu. - dorzuciła Meredy, splatając swoje dłonie za plecami - Jellal zapamiętał sekwencję, i dzięki temu wtedy wyszliśmy. Wolałabym odczekać za dnia, i zaatakować gildię z zaskoczenia.
- Wiemy, że to niezbyt honorowe wyjście, ale to na pewno bezpieczniejsze, niż utknięcie na pewną śmierć w tych ruinach. - Ultear oparła się o pień drzewa - Ta gildia, to Tartaros. - każdy zareagował inaczej na nazwę organizacji. Lucy i Lisanna wydawały się przestraszone, w chłopakach wzrosła furia, Erza przyjęła to bez uczuć.
- Mroczna gildia z Sojuszu Balam? - wszyscy potwierdzili odpowiedź w pytaniu Elfman'a. Jellal, Meredy i Ultear zaczęli iść w stronę lasu. Nie mieli zbyt dużo czasu na dalszą rozmowę, bo nie mogli przebywać tak długo w jednym miejscu. Gdyby nie konieczność rozmowy z Fairy Tail, już dawno byliby daleko stąd. Crime Sorciere szło w milczeniu, z Fermandes'em wysuniętym w samotności na przód. Meredy zdziwiło zachowanie ich "lidera", szybko pojęła jego tezę.
- Ultear, myślisz, że on zawstydził się przy Erzie? - uśmiechnęła się chytrze, podobnie, jak jej matka. Jellal zirytował się na widok knujących za jego plecami towarzyszek, aczkolwiek wolał przemilczeć sprawę. Może zapomną...kiedyś...albo znajdą pretekst do wypominania mu tego wszystkiego.
Tymczasem, drużyna Wróżek kontynuowała powrót do Kemono. Podzielili się na grupę mężczyzn i kobiet, bowiem wszyscy wydawali się już zmęczeni drogą wzdłuż i wszerz, z jednego miejsca do drugiego. W pierwszej nie obyło się bez kłótni i wymiany pięści, w drugiej przebiegała normalna rozmowa trójki "dobrych przyjaciółek".
- Erzo? - szkarłatnowłosa zwolniła krok, z zamiarem wysłuchania przyjaciółki. Zadrżała lekko, zauważając jej jednoznaczny wyraz twarzy. - Czy Ty wciąż czujesz coś do Jellal'a? - zamiast odpowiedzi, uzyskała silne uderzenie w kark. Jeszcze chwila, a Lucy zatrzymałaby się "wspaniałym" upadkiem na ziemię. Ledwie utrzymała równowagę, podskakując na jednej nodze i chwytając dłonią zaczerwienione miejsce uderzenia.
- Nie odpowiadam na takie pytania.
~ * ~
Kolejna noc w wiosce mogła być albo spokojna, albo nie do wytrzymania. Nikt nie spodziewał się, że parę kilometrów dalej jechał czterokołowy pojazd, w barwach moro - idealnie wtapiał się dzięki temu w klimat, niczym kameleon. Niestety to była jego jedyna zaleta, skoro nawet zwykle spokojna Levy zaczynała się irytować. Ściskała dłońmi czarną kierownicę, widząc, jak blade światło ledwie oświetla drogę przed nią. Warczenie "gruchota" stawało się nie do wytrzymania i już po raz kolejny obudziło śpiące z tyłu Wendy i Carlę.
- Dojechałyśmy już? - dziewczynka spotkała się z negatywną odpowiedzią równie sennej Mirajane. Może podróż samochodem od Jet'a i Droy'a nie była dobrym pomysłem? Levy stała się zła na samą siebie, że w ogóle przyjęła od nich pomoc. Nie wytrzymała długo - zaczęła uderzać pięścią w klakson, jak szalona, wprowadzając wewnątrz jeszcze większy hałas.
- Rusz się Ty złomie do jasnej cholery! - Mirajane chwyciła się dłońmi za usta, słysząc takie słowa od zwykle pokojowo nastawionej McGarden. Carla podleciała do głowy Wendy, łapkami zatykając jej uszy, żeby nie musiała słuchać napadu furii. Jak na zawołanie, samochód przyśpieszył - aż nadto. Levy zaczęła tracić nad nim kontrolę. Nerwowo skręcał z prawej strony na lewą, aż uderzył w drzewo...czy onia kogoś potrąciła? Levy i Mira spojrzały na ziemie ze strachem, natychmiastowo opuszczając pojazd i podchodząc na tyły. Leżała tam niebieskowłosa dziewczyna w płaszczu, usiłująca poprawić lewą dłonią czapkę. W drugiej trzymała jakiś dziwny przedmiot.
- Juvia!? - zdziwiły się na widok koleżanki z gildii. Czarodziejka wody spojrzała po nie z szokiem, ściskając mocniej tajemniczą rzecz. - Nie powinnaś zostać w Magnolii? Przecież... - Mira spojrzała na nią. Faktycznie, Deszczowa Kobieta wciąż wyglądała na chorą, jednak nie tak bardzo, jak przed wyjazdem. Levy zwróciła uwagę na czarny, metalowy przedmiot ze szklanym i przezroczystym wykończeniem u góry, przez który przechodziły błyskawice.
- Czy to jest magiczny paralizator!? - po bliższym przyjrzeniu się, zauważyła malutką, żółtą kulę wewnątrz, będącą lacrimą elektryczności. Napędzającą przedmioty takiego użytku. Juvia schowała go za plecami, zawstydzona tym wszystkim.
- Juvia przeprasza za zamieszanie...Ale Juvia musiała iść na tą misję! - zaczęła się tłumaczyć, powoli zanosząc łzami. Czyli dawna ona wróciła, najwyraźniej odrzuciła w niepamięć wydarzenia z Torpid Nightmare, które na nowo wprowadziły w jej duszy traumę. - Martwiła się nie tylko o Gray-sama, ale o wszystkich! Ma podejrzenia, że to nie jest zwyczajne zlecenie. Zabrała nawet ze sobą Happy'ego i Lyli'ego, tyle, że oni też się gdzieś zgubili.
- A jak nas znalazłaś? - Mirajane pomogła przyjaciółce wejść do tylnych siedzeń samochodu, zważając na nawrót bólów głowy, z którymi męczyła się dłuższy czas. Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca, zaniemówiła. Dla bezpieczeństwa ponownie chwyciła za magiczny paralizator, wywracając oczami i zaciskając usta, z zamiarem nagłego wybuchu.
- No dobra, śledziliśmy was!
- Co!? - Levy pod napływem agresji, ponownie wcisnęła klakson, pozostając w takiej pozycji przez dłuższy czas. A irytujący odgłos wciąż pozostawał. Więc "przepowiednia" Carli się sprawdzała - stało się coś złego. Za dużo osób w jednym miejscu, dlaczego w ogóle puściła Wendy na taką akcję?
~ * ~
Burmistrz nie ukrywał swojego zawiedzenia na brak śladów po zaginionych mieszkańcach wioski - był wręcz oburzony, uważając, że Magowie z Fairy Tail wcale się nie zmienili po powrocie drużyny z Tenrou. Skoro problem stanowią dla nich wizualnie proste poszukiwania - nie zdążyli nawet powiedzieć o kryjówce mrocznej gildii w podziemiach legendarnego zamku, bowiem mężczyzna opuścił dom gościnny, wymuszając na nastolatkach opuszczenie Kemono o świcie. Oznacza to także, iż nie otrzymują za to wszystko żadnej wypłaty. A to doprowadza do zdenerwowania Natsu, wiecznie niezadowolonego od początku misji. Gdyby nie natychmiastowa interwencja uspokajająca Lucy i Lisanny, meble w saloniku przemieniłyby się w popiół, a Erza znowu musiałaby używać "pięści sprawiedliwości". Kolejne godziny mijały zadziwiająco szybko i nikt nie zauważył, gdy leżał już w ciepłym i wygodnym łóżku...poza Natsu i Gray'em. Oboje mieli problemy z zaśnięciem, spychając się nawzajem na podłogę. Robili to najciszej, jak tylko się dało, ale i tak nie dawali spać Heartfilii, zaciskającej nerwowo przy piersi poduszkę.
- Lucy? - usłyszała krótki, dziewczęcy szept, należący do Lisanny. Chociaż nie wiedziała, dlaczego mówiła tak cicho, skoro przepychanki dwóch rywali przeszły na poziom głośnej bijatyki, czym wybudzali kolejno kolejne obecne tam osoby. Blondwłosa wstała, zakrywając się dla ciepła swoją różową, trochę już za małą bluzą z kapturem. Kucnęła obok łóżka leżącej Strauss, uśmiechającej się przyjaźnie, co Lucy odwzajemniła. Co takiego do Lisanny miała? Sama nie wiedziała. Przecież była osobą miłą, z którą dało się pogadać o wszystkim, wyżalić w czasie kłopotów...
- Czasami są nie do wytrzymania, prawda? - wyszła ze swojej dziwnej zazdrości obronną ręką. Lepiej będzie, jeżeli chociaż spróbuje zapomnieć, a z Lisą się zaprzyjaźnić. Ale czy to na pewno takie łatwe? Nie wydaje jej się.
- Natsu zawsze taki był... - wystarczyło, by Lisanna zaczęła gadkę o dawnych czasach z Fairy Tail. Wtedy nieznane uczucie powracało, niemniej próbowała wytrzymać. - Kiedyś często wyruszaliśmy razem na misję, zwłaszcza w dzieciństwie. Ale potem...Mirajane została Magiem Klasy S. - lekko posmutniała, opierając się o ścianę i rękoma otulając kolana - Zaczęła zabierać na swoje zlecenia mnie i braciszka Elf'a...ale pogadajmy o czymś weselszym! - natychmiastowo rozpromieniła się na nowo, jakby tamta smutna Lisanna nie istniała - Na przykład o Happy'm...swoją drogą, tęsknię za nim.
Rozmowa dziewczyn została przerwana przez nagłe stukanie w okno. Było ono inne, niż te na dole - złączone z dachem, dzięki czemu Ci leżący pod nim mogli obserwować swobodnie gwiazdy, bez niepotrzebnego odchylania głowy. Taką osobą został Gajeel, niemrawo otwierając oczy i przymuszając się do spojrzenia w górę. Widział dwa latające kształty na zewnątrz. Kotopodobne, z puszystymi, białymi skrzydełkami...
- Lily! - zerwał się na nogi, przemieniając swoją lewą dłoń, zwiniętą w pięść do żelaznej formy. Zamiast spokojnie otworzyć okno...rozbił je. Szkło porozrzucało się po ziemi, a do środka wleciały dwa Exceed'y. Niebieski, Happy - lecący w stronę Natsu, przerywającego batalię, nim Erza się wtrąciła - oraz czarny, Lily, ściskany teraz przez Żelaznego Smoczego Zabójcę. U Natsu i jego pupila było na odwrót, bo to "Szczęściarz" płakał teraz na głowie przyjaciela.
- Happy, co Ty tu robisz? Nie powinieneś być w Magnolii? - nawet teraz Salamander pytał na "odwal się". Wolał dokończyć walkę silnym uderzeniem w szczękę Gray'a, dopiero po zwycięskim czynie wracając do rozmowy. Happy usiadł na komodzie obok dwuosobowego...przeciętego na pół łóżka, poprawiając zieloną, owiniętą wokół szyi chustę.
Trójka Przewyższających - pod kocią postacią - wkroczyła na teren gildii Fairy Tail. Mimo, iż byli niscy i mało rzucający się w oczy przy takim gronie wielobarwnych osób, zostali przywitani, jak należy. Niczym prawdziwa drużyna Magów, zajęli trzy ostatnie wolne miejsca przy barze, okupywanym - jak zwykle, zresztą - pijącą Canę. Jeszcze zabawniejsze było to, kiedy Kinana podała każdemu z nich po szklance mleka. A wiadomo chyba, w jaki sposób koty piją, prawda?
- Kinano, a gdzie tak właściwie jest Mira? - spytał Happy, odkładając na blat opróżnione naczynie. Rozejrzał się po bokach, zauważając pewną ciszę. - I Natsu, i Lucy, i Gray, i Erza, i...
- Są na misji. - odpowiedziała, zabierając z powrotem szklanki i powracając do ich mycia. Zastanowiła się przez moment, przypominając sobie słowa "szefowej". - Mirajane poszła gdzieś z Levy. Nie mówiła, gdzie, prosiła tylko, bym ją zastąpiła.
- Cooo!? - Happy chwycił się łapkami za uszy, powtarzając słowa barmanki. Wokół niego objawiła się mroczna i ponura aura, a oczy nienaturalnie się rozszerzyły. Do Lily'ego doszło, że tam był również Gajeel - i doprowadziło to do udzielenia się zachowania odpowiednia tej samej rasy. Do kwatery wbiegła Wendy, z zadowoleniem zatrzymując się z podskokiem u Carli.
- Pani Mirajane poprosiła nas, byśmy poszły z nią i panią Levy do reszty drużyny. - tylko tyle zakomunikowała, bo z radością ruszyła na zewnątrz. Carla zareagowała z małym opóźnieniem, używając Aery do dogonienia właścicielki. Jej miejsce przy ladzie zajęła równie załamana Juvia. Wyglądała lepiej, niż wczoraj, lecz pozostawała w dalszym ciągu zasmucona.
- Gdyby nie ta głupia choroba, Juvia byłaby teraz z...
- Mam pomysł! - przerwał jej Happy, nawracając swój dobry nastrój. Kinana odeszła na podwórze, dając im "chwilkę" na rozmowę. Lily i Deszczowa Kobieta przybliżyli się do niego, by wysłuchać "nagłej i inteligentnej myśli"...Na pewno takiej inteligentnej? - Skoro Mira i Levy idą za nimi...to my pójdziemy za nimi!
- Nie sądzę, żeby to była dobra idea... - zdanie Lily'ego nie należało do pozytywnych. Teraz mogliby być tylko piątym kołem u wozu, niepotrzebnym ciężarem, utrudniającym im misję. Nim jednak zaproponował swoje rozwiązanie smutku, Juvia i Happy już ścigali się do śledzenia drużyny Miry. Pantera mogła zostać sama w gildii albo wziąć w tym wszystkim udział.
...
Nie będzie jedynym Exceed'em, który zostanie w Magnolii.
- I tak to mniej-więcej było. - dokończył Happy, ze swoim tradycyjnym uśmieszkiem. Erza podmieniła piżamę z miniaturkami mieczy na zbroję - czasami Lucy zazdrościła jej tej umiejętności. I nie tylko ona. Z pewnością nikt już nie zaśnie, a nie miała najmniejszej ochoty na przebieranki. Gray usiadł pod jednym z łóżek - w samych bokserkach, także i on nie chciał nakładać na siebie codziennego stroju. W jego przypadku, na niekorzyść.
- Więc Juvia też z wami była? - spytał, podsumowując opowieść kota - W takim razie, gdzie wam się zapodziała? - faktycznie, w wiosce ostatecznie znaleźli się tylko Happy i Lily. Gajeel wyjrzał przez okno, nie widząc swojej koleżanki z dawnej gildii. Raczej nikt nie zaprosił jej do swojego domostwa.
- Zapodziała się gdzieś w lesie... - Happy zakłopotał się, modląc o brak ran, na wskutek porzucenia towarzysza - Ale nie martwcie się, ma paralizator! - dodał radośniej, szokując Lucy. Nastolatka spojrzała po twarzach wszystkich jeszcze bardziej zestresowana. Odchrząknęła, odtrzepując pobrudzone od nieco zakurzonej podłogi piżamowe spodenki. Przewyższający zauważył gest niepokoju, unosząc łapkę do góry, jako znak "pokoju". - To dość długa historia.
- W każdym razie powinniś... - Erza próbowała poinformować przyjaciół o dalszych planach, gdy nagle usłyszała buchnięcie. Dym wleciał przez rozbite okno do wnętrza pomieszczenia, a włosy Tytanii przez ułamek sekundy unosiły się na wietrze, najeżone. Wszyscy, niczym stado zwierząt, podeszli bliżej, przyglądając się sytuacji w wiosce. Nad nią unosił się szarawy dym, tak gęsty, że ledwie widzieli zarysy domów...oraz trzech postaci. Na ziemi, obok studni leżały odłamki szkła, z ciemnofioletową kałużą obok. Sylwetki zamachowców zostały ujawnione, kiedy wywołane przez nich zaskoczenie opadło.
Najbardziej w oczy rzucał się wysoki mężczyzna. Złota, posiadająca miliony zdobień maska, zakrywała znaczną część twarzy, wraz z kapturem czarnego płaszczu, zrobionego z satyny. Kaptur wyróżniał się innym krojem i kolorem, dopasowanym do skórzanych wytworów. Dwie dziewczyny po jego obu bokach, choć z wyrazów twarzy podobne, diametralnie się od siebie różniły. Ta po prawej przypominała anioła. U spodu zrobionego z białego, niczym śnieg futra, wystawał fragment letniej i powiewającej, długiej sukni. Posiadała ciemniejszą karnację i białe, lekko siwe włosy. Oraz takie same oczy. Druga stanowiła całkowite przeciwieństwo - kruczoczarne włosy, jasna karnacja i ciemne oczy. Oraz bardziej wyzywający strój - kombinezon w mrocznych barwach, odsłaniający nogi, ukryte pod czarnymi rajstopami, z wyszytym różanym wzorkiem. Wzrostu dodawała sobie poprzez wysokie buty, a i czarna kurtka ze skóry była pozbawiona górnej części przy lewym ramieniu. Na tej części ciała widniał symbol pentagramu - symbol gildii Tartaros...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Będą robili chapter...Będą mieli teatralność! D:
I tak oto na świat przychodzi rozdział XXII. Od razu można uznawać, iż Meredy i Ultear są za parą, zwaną Jerza. Nawet w Anime / Mandze coś takiego "jest", więc nie mogłam sobie tego odpuścić. Tak samo, jak Levy w postaci pirata drogowego oraz podejrzanego paralizatora. *^* Za dużo Thor'a, oj, za dużo...
Tartaros pojawia się po raz pierwszy w ataku, także możecie już sobie tworzyć taki zarys, jak ja tą gildię widzę. I jeżeli będzie bardzo odbiegał od oryginału, jak go kiedyś pokażą...Nie wiem, czy się załamać, bo nie widzę dobrze przyszłości, czy się cieszyć, bo będę oryginalna. xd
~ Evil Queen (tak, wciąż się tak podpisuję...)
czytam twojego bloga od niedawana ale już się w nim zakochałam ! *^*
OdpowiedzUsuńNie będzie jedynym Exceed'em, który zostanie w Magnolii.
OdpowiedzUsuńI od razu przypomina się co ostatnio (w ostatnim bądź przedostatnim) rozdziale powiadał Gajeel :D
Padam na pysk, ale przeczytałam każde słowo, "swatanie" Erzy i Jellala standardowo epickie, Lisanna tymi wspominkami o przeszłości nie tylko Lucy doprowadza do wścieklizny... No i pojawiają się Tartarosy xD
Serio, całość jak zwykle wspaniała, aż dziwie się jak można tak świetnie sklejać zdania! Czytało mi się tak przyjemnie, że nawet na chwile zapomniałam o zmęczeniu, ale teraz będę kończyć bo normalnie odpływam :P ZzZzZz
Buziaki :*****
Zostałaś nominowana do Liebster Award ~ !
OdpowiedzUsuńBickslow : Więcej informacji znajdziesz tutaj -> http://fairy-tail-love.blogspot.com/p/liebster-award.html
Pozdrawiam ~ !
~Reneé
nominuje cię do Liebster Award (http://uczucie-w-fairy-tail.blogspot.com/)
OdpowiedzUsuń